Nawyk odkładania działania na później bywa głęboko zakorzeniony w naszej psychice.
Sprawa pierwsza – wewnętrzne obawy
W książce „The Now Habit: A Strategic Program for Overcoming Procrastination and Enjoying Guilt-Free Play” (polski tytuł brzmi odstraszająco: „Nawyk samodyscypliny. Zaprogramuj wewnętrznego stróża”) Neil Fiore przestrzega przed utożsamianiem prokrastynacji z lenistwem. Pisze on:
„Odkładanie działania to nawyk, który człowiek wykształca po to, aby radzić sobie z niepokojem dotyczącym rozpoczynania lub kończenia zadania”.
Przyczyny tego niepokoju bywają różne, ale jedną z najczęstszych jest lęk przed porażką. Nieświadomie przykładamy zbyt dużą wagę do danej sprawy i uzależniamy swoją wartość jako człowieka, od tego, czy i jak sobie z nią poradzimy. „Porażką” więc, może być wykonanie zadania gorzej niż perfekcyjnie. Przy takim podejściu każde zadanie jest na wagę „życia i śmierci” – jak nam się nie uda, to okaże się, że jesteśmy do niczego. Nic więc dziwnego, że odczuwamy wewnętrzny opór przed zabraniem się za dane zadanie, a myśl o nim niemal nas paraliżuje.
(Foto)
Mechanizm uzależniania swojej wartości od tego jak wykonujemy powierzone nam zadania zwykle kształtuje się w dzieciństwie, gdy jesteśmy oceniani przez rodziców i nauczycieli zależnie od tego, jak dobrze robimy to, czego oni od nas oczekują. Jeśli czujesz, że coś jest na rzeczy, to zastanów się głęboko nad poczuciem własnej wartości. Zbadaj też, czy siebie oceniasz tymi samymi kryteriami co innych. Może się okazać, że dla siebie jesteś znacznie bardziej surowy i że przykładasz zbyt dużą wagę do tego, jak radzisz sobie z rzeczami, które, patrząc racjonalnie, nie muszą być wykonane aż tak perfekcyjnie.
Kolejnym sposobem zmniejszenia wewnętrznego oporu może być zagłębienie się w swoje obawy. Wyobraź sobie najgorsze – i przygotuj plany B i C. Co najgorszego się stanie jak nie uda mi się wykonać tego zadania? Przecież wciąż będę żyć – co wtedy zrobię? Mogę nie skończyć studiów, mogę stracić pracę – zdarza się to tysiącom ludzi i nie jest to powód do samobójstwa. Nawet jak nie wykonam tego zadania (albo jak wykonam je nie tak perfekcyjnie, jak bym sobie życzył), to przecież nie będzie to koniec świata. Co będę robił później, gdzie mogę szukać wsparcia?
Najgorsze scenariusze zwykle się nie urzeczywistniają, jednak ich zbadanie może pomóc zmniejszyć paraliżującą wagę danego zadania i zbudować wewnętrzne poczucie bezpieczeństwa.
Sprawa druga – pies Pawłowa
Na poziomie behawioralnym nawyk odkładania spraw na później wzmacnia sam siebie – odwlekanie jest nagrodą za odwlekanie – bo oto teraz robię coś przyjemniejszego, zamiast robić coś nieprzyjemnego (ale jestem sprytny!). Dlatego zawsze staraj się zrobić coś konstruktywnego, zanim włączysz telewizor czy Facebooka – żeby Twój wewnętrzny „pies Pawłowa” nauczył się, że nagrody dostaje po wykonaniu czegoś, co uważasz za pożyteczne.
Ponadto, gdy zostawiasz sprawę na ostatnią chwilę, zwykle jednak udaje Ci się ją załatwić – odnosisz „sukces” i na poziomie behawioralnym, podświadomie będziesz dążyć do powtarzania tego wzorca w przyszłości. (Nawiasem mówiąc, stres i frustracja, które często towarzyszą załatwieniu spraw w ostatniej chwili, z jakiegoś powodu nie sprawiają, że staramy się w przyszłości unikać podobnych sytuacji…) Tak więc, jak zrobisz coś w normalnym terminie (nie ostatniej chwili), to ciesz się z tego – nagródź się, i delektuj się tą chwilą, ale też zastanów się, dzięki czemu Ci się to udało, abyś mógł w przyszłości świadomie powtarzać pozytywne wzorce.
Sprawa trzecia (ale to już wiesz) – dziel zadania na konkretne działania do wykonania
Napisanie kolejnego akapitu magisterki jest znacznie łatwiejsze niż napisanie całej magisterki. Dlatego zawsze staraj się wyznaczać sobie możliwie drobne i bardzo precyzyjnie zdefiniowane zadania.
A więc raz jeszcze — dziel zadania na mniejsze i wykonalne kawałki. Więcej o tym znajdziesz w jedym z poprzednich wpisów: 42 sposoby na ułatwienie sobie życia.
O autorze
Marek Wypych – twórca projektu Zarządzaj sobą.